"Jestem człowiekiem sukcesu tysiąclecia". Wystąpienie Wałęsy nieoczekiwanie przerwane
Tłumy uczestników zjechały do stolicy na organizowany przez Platformę Obywatelską marsz 4 czerwca. Chwilę po 12.00 wydarzenie zostało oficjalnie otwarte.
Zanim pochód ruszył na scenie pojawiło się kilka osób. Jako pierwszy głos zabrał lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, a po nim m.in. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i były prezydent Lech Wałęsa.
Wałęsa: Mam więcej medali niż Breżniew
Na początku mówca pochwalił się swoimi życiowymi osiągnięciami. – Na tym spotkaniu chcę powiedzieć, że jak dobrze wiecie jestem człowiekiem sukcesu tysiąclecia – tak mówią niektórzy. Robotnik, elektryk, dużo dzieci, cztery profesury honorowe, ponad 100 doktoratów, a medali mam więcej niż Leonid Breżniew – powiedział Lech Wałęsa.
Chciałbym, abyście mnie spokojnie wysłuchali, bo ja chciałbym, abyście zrozumieli, na czym polegały moje sukcesy, żebyście zrozumieli, aby ktoś z was, a najlepiej wszyscy stojący tu poszli w tym kierunku i podobne sukcesy osiągnęli. A sprawa jest bardzo prosta – na wszystkie rzeczy, problemy i kłopoty patrzyłem przez praktykę. Nie mam nic przeciwko teorii, ale z teorii wybierałem tylko to, co mi pasowało i to, co mi dawało się praktycznie przełożyć i zysk osiągać. Prosta zasada – mówił do zgromadzonych były prezydent.
Wałęsa: Podpowiem wam
Następnie były polityk przeszedł do omawiania problemów. Oprócz Jarosława Kaczyńskiego zaatakował m.in. Grzegorza Brauna i Sławomira Cenckiewicza.
– Wielka sprawa, Rosja, Ukraina, podważanie roli naszego Ojca Świętego. W Polsce Kaczyński i Braun, za chwilę demokratyczne wybory. Jak odnieść sukces w tych tematach, które położyłem, jest ich jeszcze trochę więcej, jak odnieść – tak myśląc jak ja – sukces. Podpowiem wam z mojego punktu widzenia, bo sukcesy od samego początku układały się w sposób prosty. Czy wiecie państwo, że nie zaistniałaby Solidarność, nie udałby się w ogóle strajk w sierpniu w ’80 roku, gdybym chciał teoretyczne zrealizować plan, który opracował Bogdan Borusewicz, wyznaczając mnie na szefa strajku – mówił Wałęsa.
– Teraz poruszyłem te duże tematy Białoruś, Ukraina, nasz tu Kaczyński i tak dalej. Teoretycznie to wszystko jest dość skomplikowane, tak skomplikowane jak to, że zostałem agentem sbeckim, teoretycznie nie mam obrony, jak wytłumaczyć, że nie jestem, nie da rady, a praktycznie patrzcie jakie to proste. Jest taki słynny Cenckiewicz, pewnie słyszeliście o nim, teraz ma być szefem tej grupy powołanej na nowo, otóż ten człowiek, ja się zastanawiałem, dlaczego on mnie tak gnębi, dlaczego napisał tyle książek, które wszystko to kłamstwo i doszedłem do wniosku, że on w to wierzy. A dlaczego wierzy, bo ten robotnik, ten prosty człowiek on nie mógł tego osiągnąć, nie ma mowy. Musiałaby pomagać bezpieka i szedł na sznurku bezpieki i dlatego mu się udało. Z tego powodu on mnie robi agentem, a teraz z jakiego powodu mnie robi Kaczyński? Otóż Kaczyński z kolei innego powodu, on dobrze wiedział, że ja mu nie daruję niszczenia Polski, że ja go prędzej czy później wyrzucę i dlatego postanowił rzucić w potwarz, żeby mi was zabrać, żebyście odeszli ode mnie. Tym sposobem chce wygrywać, ale ja przeczekałem to, wierząc, że przyjdzie dzień, w którym powiemy Kaczyński, taczki stoją, do przodu. Ten dzień nadchodzi – mówił Wałęsa.
„Jak nie chcecie słuchać, to dziękuję bardzo”
W pewnym momencie zgromadzeni na pl. Na Rozdrożu zaczęli skandować „Idziemy, idziemy”. Wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu spraw Wałęsa powiedział, że „skoro nie chcą go słuchać, to dziękuje bardzo i życzy wszystkiego dobrego”.
Marsz 4 czerwca
Marsz rozpoczął się o 12:00 w okolicach placu Na Rozdrożu przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Następnie przejdzie Alejami Ujazdowskimi w kierunku placu Trzech Krzyży i dalej Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na plac Zamkowy pod kolumnę Zygmunta, docierając do sceny.
Udział w wydarzeniu zaplanowali przedstawiciele wszystkich partii opozycyjnych z wyjątkiem Konfederacji. Na marszu ma się pojawić wiele osób ze środowisk w jakiś sposób związanych z kulturą, mediami i częścią opozycji.
W połowie kwietnia przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zapowiedział zorganizowanie marszu w Warszawie. "Wzywam wszystkich na marsz w samo południe 4 czerwca. Przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską" – pisał wówczas były premier w mediach społecznościowych.
Po tym jak prezydent Andrzej Duda poinformował, że podpisze ustawę o powołaniu państwowej komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce w latach 2007-2022, jednocześnie odsyłając ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, organizatorzy marszu wskazali to wydarzenie jako kolejną przyczynę i wezwali do udziału w marszu.